sobota, 11 stycznia 2014

Dwa olejki i krem.

Witam :)

Jak może pamiętacie, bawię się ostatnio w denkowanie. I całe szczęście, bo 99% produktów, które mam, już mi się dawno znudziło! -.- a w kolejce czekają następne i następne pomysły...

Zdenkowałam na przykład olejek łopianowy z czerwoną papryczką of Green Pharmacy.



To było moje drugie opakowanie, ale pierwsze podczas świadomej pielęgnacji. Pamiętam, że kiedy kupiłam ten olejek po raz pierwszy, bardzo fajnie nawilżył on przesuszoną letnim słońcem i morską wodą skórę głowy. Teraz kupiłam go po raz drugi (jeszcze przed włosomaniactwem), odstawiłam i dopiero jakiś czas temu zaczęłam wykańczać.
Efektów jego działań najzwyczajniej... Nie widać. Na początku butelki sprawiał, że moje włosy były przyjemnie miękkie, ale później chyba się przyzwyczaiły i przestały reagować jakkolwiek. Nie mogłam go trzymać za długo - max. 30min, bo potem włosy wypadały. To skazywało go na używanie tylko w tygodniu, kiedy myję głowę wieczorem i nie mam za dużo czasu. No cóż :(
Przyrostu skubaniec nawet nie tknął (minus, bo to ma być jego główne zadanie), baby hair zauważyłam po nim odrobinę, ale myślę, że to sprawka Jantara (a tak offtopem, to mam tyle babyhair po dawnej kuracji Rzepą od Joanny, że nad uszami zrobiły mi się swoiste "pejsy"! Strasznie się z nich cieszę, dobrze wyglądają i chcę wyhodować ich następców), nie olejku. Kondycji włosów też wiele nie poprawił. Niestety, wykończyłam go ledwo - ledwo, bo już sił mi na niego nie starczyło -.-

Przez chwilę olejowałam włosy tylko oliwą z oliwek - to moje ulubione mazidło do włosów - z domieszkami oleju rycynowego i oleju z wiesiołka; raz pokusiłam się o olej słonecznikowy (okazało się, że rafinowany) i raz o olej sezamowy (pachnie tak mocno, że nie mogłam spać, tylko leżałam i myślałam, jak bardzo mam ochotę na sushi z krewetką, posypaną sezamem...). A potem przeczytałam gdzieś informację, że oliwa z oliwek wpływa na rozwój jakichś złych rzeczy na głowie (drożdżaków? niestety nie pamiętam). Nie wystraszyłam się zbytnio, ale postanowiłam kupić coś na zmianę, żeby nie zanudzić włosów.

Padło na olejek Alterry (z przeznaczenia do masażu) z migdałem i papają. O, proszę:



Ma wygodną pompeczkę i bardzo ładny skład. Jest dość lekki, przyjemny w nakładaniu na włosy, nie tak ciężki jak oliwa z oliwek. Nadaje włosom fajny połysk, miękkość, mam wrażenie, że podkreśla mój naturalny kolor! To jest jednak opinia po zaledwie czterech olejowaniach, więc pewnie coś o nim jeszcze skrobnę...

Ma przepiękny zapach, który absolutnie uwielbiam. Używam go też odrobinkę do ciała (idealnie koi skłonne do podrażnień nogi po depilacji zamiast balsamu, pięknie nawilża skórę po kąpieli). Mam nadzieję, że moja opinia nie zmieni się w miarę użytkowania, bo na razie bardzo się z tym olejkiem polubiłam!

Żeby jednak nie było, że nie lubię Green Pharmacy (bo bardzo lubię ich szampony i jedwab, olejek też kiedyś nawet lubiłam) to pokażę Wam, co kupiłam ostatnio za zawrotną sumę 1,99zł w Rossmannie:


Idealny krem do rąk. Ładnie pachnie, ma wygodną tubkę i nawilża tak nieprawdopodobnie, że jestem zachwycona. Co jakiś czas robi się potworny przesusz na wewnętrznej stronie jednej dłoni. Dermatolog zapisał mi na to maść ze sterydami, którą już kończę, bo przesusz się odnawia co jakiś czas (przyczyna nieznana...). Krem od Green Pharmacy ładnie go nawilża i koi, chociaż pewnie z kompletnym wyleczeniem sobie nie poradzi (testuję to). Bardzo go polecam, ja wybrałam aloesowy, ale były też inne, widziałam rumianek i chyba nagietek...

Też tak macie, że czasem jeden produkt danej firmy kochacie a inny wyrzuciłybyście przez okno?

Pozdrawiam,
Ariadna.

P.S. Wczoraj byłam u fryzjera i pozbyłam się 5cm końcówek, może więc w końcu zrobię im porządne zdjęcie i wrzucę tutaj, żeby się pochwalić :) na pewno wiem że ruszam akcję z kozieradką i piciem pokrzywy ( pokrzywę już popijam). Trzymajcie za mnie kciuki! :D

2 komentarze:

  1. O ile olejki z Alterry uwielbiam, tak ten z GP totalnie mi nie odpowiada. Nic nie robi dobrego, ciężko go domyć i zapach taki nijaki...
    Krem zaś miałam , fajny jak za taką cenę, ale wolę Isana z mocznikiem. :)
    Czekam na zdjęcie włosów po podcięciu !

    Miśka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Olejki alterra są świetne do ciała, na włosy nie stosowałam. Za to GP nie sprawdził się w ogóle, nie robił z włosami nic.
    Najlepiej sprawdza się u mnie olej sezamowy :) zapach ma średnio przyjemny, ale zupełnie mi to nie przeszkadza.

    OdpowiedzUsuń