czwartek, 19 grudnia 2013

Niszczenie włosów - nieważne najważniejsze czynniki w moim przypadku.

Hej :)
Czytając blogi innych osób prawie zawsze natykam się na samokrytycyzm - wymienianie, co robiło się źle przed rozpoczęciem świadomej pielęgnacji. To jest świetna sprawa, która pozwoli nam uniknąć naszych błędów, postanowiłam więc sama podsumować moje potknięcia - tym bardziej, że staram się ostatnio je niwelować i zauważać.

Zwykle w błędach są wymieniane prostownice, farby co miesiąc i tego typu rzeczy. Niestety do tych się nie dotykałam :( moje włosy są z natury proste i mają złocisty odcień blondu (zdjęcia możecie zobaczyć w poście o Tangle Teezer), więc nie sprawiają mi problemów. Oczywiście tylko teoretycznie ;) w gruncie rzeczy najbardziej wykańczały je błędy typowo mechaniczne - nie farbowanie czy zła pielęgnacja. Wprawdzie używałam drogeryjnych- wszystko- jedno- jakich- najlepiej- żeby- ładnie- pachniały szamponów, ale włosom niezmasakrowanym wysoką temperaturą czy farbą to nie przeszkadzało. Były przeciętne i tyle.

Za to mechanicznie... Po pierwsze je szarpałam podczas czesania. I to w taki sposób, że moja włosowo obojętna mama zwracała mi uwagę, bo dosłownie urywałam pojedyncze włoski w połowie (dotychczas to widać!). Czesanie nie było trudne z moimi grzecznymi włosami, ale nie umiałam tego robić delikatnie...
 Po drugie używałam i używam suszarki (nie ma dla mnie innej opcji...), ale nie uważałam z nią i bardzo często część włosów wkręcała mi się w nią od tyłu (tam gdzie ona ma takie otworki, nie znam fachowej nazwy :(). Wtedy, wystraszona bólem ("przecież nie może mi wyrwać tych włosów!") pospiesznie urywałam je w połowie. Aż się wzdrygam jak o tym teraz piszę :(
Po trzecie nosiłam je rozpuszczone, a szkolne, ciężkie torby przytrzaskiwały je i urywały. I łamały.
Po czwarte nosiłam gumki z metalowymi elementami, które mnie skutecznie pozbawiały pojedynczych włosków.
Po piąte nosiłam bluzki, które miały suwak z tyłu, na karku. Wyglądało to świetnie, ale w każdej fryzurze wyrywało to masę włosów :(
Po szóste nosiłam okulary (to nie było akurat robione specjalnie, a z przymusu) i krótkie włoski grzywki kończyły swój żywot w zgięciu tych części za uszy - nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale ilekroć zdejmowałam okulary, wyrywałam sobie włosy. Niestety :(

Oczywiście to wszystko są drobiazgi, ale skumulowane razem sprawiły, że dotychczas, mimo sumiennej pielęgnacji, mam włosy potwornie nierównej długości! Jest cała masa nieregularnych, urwanych włosków :( Bardzo mnie to smuci, ale staram się wyeliminować te wszystkie czynniki - większość zawiera się w większej ostrożności i pilnowaniu włosów; jeśli chodzi o czesanie, robiłam to delikatniej i kupiłam TT, bluzki noszę tylko do koczków, nie mam już grzywki ani okularów, a gumki kupiłam całkowicie miękkie. I już :) nieważne najważniejsze czynniki wyeliminowane!

Pozdrawiam,
Ariadna.

P.S. Mam dla Was kilka pomysłów na posty - wszystkie kosmetyki o których Wam pisałam kilka postów temu są do zrecenzowania, muszę jeszcze tylko sprawdzić jeszcze z raz ten olejek arganowy od Bioelixire, bo coś mi się on nie podoba :/

1 komentarz:

  1. Ja jakiś czas temu postanowiłam zerwać z nałogowym prostowaniem włosów (niewyprostowane wyglądały koszmarnie, dlatego, że były zniszczone prostowaniem - błędne koło;). Dodatkowo wracam do swojego naturalnego koloru także również koniec z farbowaniem;)

    OdpowiedzUsuń