czwartek, 26 grudnia 2013

Mydło Aleppo.

Hej :)

Niestety w święta do Internetu dostęp miałam ograniczony, a i życzyć na tym blogu średnio jest komu, ale może się to zmieni :) w każdym razie u mnie już po świętach, koniec wizyt i tych ogromnych babcinych obiadów, trwających długie godziny.

Pamiętacie tę wielką, nieporęczną kostkę mydła, którą Wam pokazywałam jakiś czas temu? Moje mydło Aleppo nie zostało jeszcze zużyte nawet w połowie, ale chyba już mogę Wam je opisać, bo wypróbowałam je sporo razy i nie sądzę, żeby coś mogło się drastycznie zmienić.

Moje mydło z Aleppo to 30% oliwy z oliwek, 70% oleju laurowego i woda morska. W sklepie, jak Wam już pisałam, poinformowano mnie, że to najmocniej oczyszczające z różnych stężeń, dobre do mycia włosów i skóry trądzikowej. Tym mydłem można myć absolutnie wszystko - włosy, twarz, całe ciało, delikatne swetry.

Najpierw zaczęłam jego stosowanie na włosy. I tu pojawiły się problemy... Z tej ogromnej kostki odcięłam kilka mniejszych kawałków i spróbowałam nimi umyć włosy (które są, niestety, dość długie i o dość normalniej gęstości). Przyznaję się - młoda jestem i nigdy nie myłam włosów szarym mydłem czy innymi takimi rzeczami, o których mi mama/ babcia opowiadały. Dlatego szorowanie się czymś w formie ciała stałego, w dodatku słabo się pieniącego, okazało się mordęgą! Wyszłam spod prysznica nieomal ze łzami w oczach, przekonana, że włosy są splątane, wciąż brudne i w ogóle (splątane, bo żeby dotrzeć tym mydłem do skóry głowy nachyliłam się w przód, a zwykle myję włosy w pozycji stojącej od początku do końca, z uniesioną głową, w ten sposób się nie plączą ani nie strączkują). Ku mojemu zdziwieniu, włosy, jakkolwiek faktycznie poplątane w okrutny sposób (na TT zostało trochę więcej włosów, bo musiałam je rozczesać) były czyste. Naprawdę, naprawdę czyste, jak po szamponie, za to suche i potwornie elektryzujące się - naprawdę potwornie! Strzelały prądem, latały, były szorstkie w dotyku - na tym skończyły się opowieści pani ze sklepu, że ponoć odżywek po nim nie trzeba używać. Trzeba, przynajmniej w moim przypadku. Włosy były jednak oczyszczone ze wszelakich silikonów (chociaż o ile znam się na składach to niewiele ich używam) i zyskały troszkę objętości, chociaż może to dlatego, że się nieco puszyły (ale w niebrzydki sposób, były puszyste, nie napuszone, jeśli wiecie o co mi chodzi :) ). 

Za drugim, trzecim i czwartym razem po umyciu włosów normalnie nałożyłam odżywkę i włosy wyszły w sumie normalne, tylko że elektryzujące się :( niestety. I baby hair trochę bardziej sterczały, a już i tak nie mogę zaczesywać włosów do tyłu, bo wyglądam jakby we mnie piorun trzasnął... Może to była ta objętość, którą mnie skusiła pani ekspedientka w sklepie...
Za piątym myciem miałam troszkę więcej czasu i chciałam sprawdzić, czy mydło zmyje olej (oliwę z oliwek z odrobiną oleju rycynowego). W ostatniej chwili nałożyłam jednak na głowę nielubianą odżywkomaskę od Bioelixire (ja nie wiem, co to jest...) w roli emulgatora, spłukałam i potem umyłam głowę mydłem. Nie wiem, czy Aleppo poradziłoby sobie z surowym olejem na głowie, jakoś tego nie widzę...


Za to do skóry twarzy używam mydła non stop, raz dziennie przynajmniej. Pieni się dość słabo, ale wygodnie się nim myje. Świetnie zmywa najcięższy z moich makijaży (podkład i puder jednocześnie), pozostawia skórę gładką i aż "piszczącą" przy dotykaniu. Nie zauważyłam, żeby zmieniał tworzenie się wyprysków, ale według mnie przyspiesza troszkę proces gojenia się (i ran i wyprysków). Próbuję go używać też na dekolt, który ostatnio niestety wariuje i niestety przy poważniejszych sprawach (większe, wredniejsze wypryski) efekt jest niezauważalny. Ale myje dobrze :)

Podsumowując, do twarzy go używam i używać będę, bo w roli czegoś do mycia bez silikonów i niewysuszającego cery jest dobry. Do włosów będę go używała co jakiś (dłuższy zapewne; co dwa tygodnie?) czas, w ramach raczej oczyszczenia. Solo absolutnie nie nadaje się na moje włosy, niestety, za to w duecie z odżywką/ maską jest całkiem dobry. Tylko to elektryzowanie podczas sezonu szalików i kaloryferów jest niemożliwe...

Pozdrawiam,
Ariadna.

P.S. Szukam ostatnio jakiegoś niezbyt drogiego, ładnie pachnącego peelingu do ciała - typowego zdzieraka, może być dość mocny. Polecicie mi coś? Będę wdzięczna za każdą pomoc :)



2 komentarze:

  1. może domowy peeling kawowy wzbogacony jakimś zapachowym olejkiem?:) Muszę sobie sprawić to mydełko w końcu:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Aby włosy "przestawiły się" na mycie mydłem musi minąć okres od 6-8 tygodni. Po każdym myciu należy do ostatniego płukania dodać, np. ocet jabłkowy, winny lub sok z cytryny. Ułatwi to układanie włosów, zamknie łuski włosa (otwarte powodują pierzenie się i plątanie), a jak będą zamknięte, to będą odbijały światło czyli będą się błyszczeć

    OdpowiedzUsuń